Chyba każdy marzył. Większość wyobraża sobie życie na bezludnej wyspie jako sielankę w klimacie „Błękitnej Laguny”.
Większość jest niestety w błędzie…
Większość nie przetrwa tam nawet tygodnia…
Wyspa w tej grze nie jest przyjacielem, wsparciem czy wybawieniem. To przebiegła bestia, która stale wystawia rozbitków na próbę i co dnia żywi się ich potem, krwią i łzami.
Tu nowy dzień nie przynosi niczego dobrego.
Robinson Crusoe to nie jest gra…
To symulator życia na wyspie, na której rządzi bezlitosne prawo Murphiego.
To survivalowy sprawdzian, który ma bardzo wysoko postawioną poprzeczkę.
To ciągła walka z wyspą, która nie cacka się z rozbitkami.
PLUSY
- Klimat – nie ma chyba drugiej takiej gry, która ma w sobie tyle klimatu ile Robinson Crusoe. Tu naprawdę można poczuć się jak rozbitek na bezludnej wyspie, który nie wie co ma ze sobą zrobić. Polecam zapuścić sobie mp3 z dźwiękiem fal (+3 do klimatu).
- Wysoka regrywalność – gra zawiera dziesiątki kart, z których do gry losujemy tylko około dziesięciu (w zależności od scenariusza). Praktycznie nie ma możliwości rozegrania dwóch takich samych gier. Dodatkowo podczas wykonywania codziennych czynności na wyspie zdarza się, że zmuszeni jesteśmy do dociągu kart przygód (tych też są dziesiątki).
- Różnorodne scenariusze – podstawowa gra zawiera sześć scenariuszy, które bardzo różnią się od siebie tematem, czasem trwania i celem. Dodatkowo Portal udostępnia dodatkowe scenariusze oraz powstają fanowskie wersje. Niedawno pojawił się dodatek do gry, który na pewno przedłuży jej (i tak długą) żywotność.
- Porządne wykonanie – elementy gry (wszelkie kartonowe i drewniane znaczniki, drewniane pionki oraz plastikowe kostki) są wykonane na wysokim poziomie i nie można się do niczego przyczepić. Plansza z grubego kartonu po rozłożeniu leży równo i nie wydziwia jak ta z Zimnej Wojny. Co prawda przydałaby się jakaś wypraska, ale po zakupie niewielkiego organizera można te wszystkie elementy pogrupować (polecam takie rozwiązanie, bo skraca ono czas rozkładania i składania gry).
- Bardzo klimatyczna oprawa graficzna – jestem pod dużym wrażeniem grafik na pudełku i w samej grze. Surowe rysy grafik na planszy, kartach (wydarzeń oraz przygód), kartach postaci pogłębiają klimat gry. Utrzymanie większości elementów w tonacji sepii dodaje charakteru całości.
- Czytelność planszy – plansza podzielona jest na kilka głównych części. Znajduje się na niej mapa wyspy, drzewo technologii, sekcja obozu, tor morale oraz miejsce na karty wykorzystywane w poszczególnych etapach. Moim zdaniem plansza jest bardzo dobrze zaprojektowana, a jej układ sprawia, że nauka zasad, jak i sama gra jest bardzo intuicyjna.
- Polska produkcja w czołówce BGG – nie można pominąć faktu, że to w pełni Polska produkcja, która aktualnie znajduje się na 13 miejscu rankingu BGG. Uważam to za duży sukces Ignacego Trzewiczka oraz Wydawnictwa Portal.
- Ciekawa mechanika – gra zawiera kilka ciekawych rozwiązań, które są konsekwentne względem siebie i znakomicie się uzupełniają. Np. Karty wydarzeń, które wprowadzają jakieś wydarzenie (najczęściej negatywne), zmuszają również do podjęcia akcji oraz wymierzają karę, jeżeli ta akcja, nie zostanie wykonana. Gracze mogą wykonać akcję poświęcając swoje dwa pionki i automatycznie zakończyć akcje sukcesem, lub zaryzykować i rzucić trzema kośćmi (co może skutkować sukcesem, ranami, lub losowym zdarzeniem. Albo wszystkim naraz!). Genialnym rozwiązaniem jest mechanika kart przygody, które działają dwa razy. Raz jak zostaną dobrane z talii przygody (po rozpatrzeniu karty, wtasowuje się ją do tali wydarzeń) i drugi raz z dobrane tali wydarzeń.
- Gra potrafi być wymagająca – dlaczego uważam to za plus? Bo uwielbiam gry trudne. Bo taka gra starcza na dłużej. Jest ciekawsza i sama prosi się o jeszcze jedno podejście. Może tym razem mi się uda.
- Jedna z najlepszych gier dla jednego gracza – Robinson przeznaczony jest dla jednego do czterech graczy. Osobiście uwielbiam grać sam w Robinsona. Najczęściej gram w wariant solo, ale równie dobrze gra się samemu mając pod kontrolą kilka postaci.
- Możliwość tworzenia własnych scenariuszy – Wydawnictwo Portal udostępniło materiały do tworzenia własnych scenariuszy. Każdy może zaprojektować sobie scenariusz do Robinsona. Dodam tylko, że to właśnie z inicjatywy jednego z fanów powstał (niedawno wydany) dodatek.
MINUSY
- Długi setup – to prawda, że potrzeba około 10-15 min, aby to wszystko ogarnąć. Warto zastanowić się nad jakimś organizerem, bo ciągłe wykładanie znaczników z woreczków strunowych może doprowadzić do pasji.
- Dużo zasad do ogarnięcia – na początku nie jest łatwo. Ja uczyłem się grać kilka godzin. Wiele razy czytałem instrukcję, oglądałem film z setupem i przykładową rozgrywką potem grałem i znowu czytałem, rozkładałem i grałem…
- Syndrom lidera – grałem kilka razy z innymi graczami i przyznaje, że taki syndrom występuje. Najczęściej liderem samozwańczym (jak i z wyboru graczy) jest ten, który najlepiej zna zasady. Może udało by się wykluczyć ten syndrom, jeżeli do gry usiedliby gracze, którzy też znają zasady. Jest takie prawdopodobieństwo, ale to już niech ktoś inny sprawdzi, bo ja wolę rozgrywkę solo.
WYNIK: 11 plusów : 3 minusy
Życzę Wam powodzenia, cierpliwości, determinacji i przede wszystkim dobrej zabawy.
0 komentarze:
Prześlij komentarz