piątek, 20 lutego 2015

Mój TOP 10 ulubionych gier z 2014 roku.

Na rok 2014 nie mogę narzekać, jeżeli chodzi o granie w planszówki. Działo się na prawdę sporo. Kupiłem lub wymieniłem wiele gier i rozegrałem setki partii. A dodatkowo jedna z kolekcjonerskich karcianek zawładnęła moim wolnym czasem i rządzi nim do tej pory. Chociaż przyznam się szczerze, że pomimo wszystko, nie udało jej się strącić Puerto z pierwszego miejsca. Co zrobisz, krew nie woda... Z miłością nie wygrasz...
Kończę, żeby nie przegadać wstępu.
No to lecimy z tą listą:

  1. Puerto Rico - moja królowa planszówek, gra w którą zagram z każdym, o każdej porze dnia i nocy. Prosta w zasadach, ale skomplikowana w wyborach. Strategiczna na dłuższą metę i taktyczna w każdym ruchu. Niby bez interakcji, a można przeciwników zaskoczyć z ręką w nocniku. Gram i będę grał. Polecam ją i będę polecał. Marzy mi się jubileuszowe wydanie Puerto Rico. Może kiedyś sobie takie sprawię.
  2. Android: Netrunner - wszędzie pisali, że LCG to choroba, wirus, który zaraża i nie łatwo się go pozbyć. Pomyślałem sobie, że to pewnie tylko takie gadanie. Cholernie się pomyliłem. Faktycznie Netrunner potrafi zawładnąć czasem i niechętnie go oddaje.
    Ale nie ważne.
    Ważne, że to genialna i skomplikowana gra karciana, która wymaga całkiem innego podejścia niż inne gry planszowe czy karciane. Po pierwsze: budowanie talii (czas i kasa płynie). Po drugie: sama gra, która obfituje w sporo emocji, blefu i wiele zwrotów akcji. Od ponad roku gramy u Maćka w każdy piętek, a w środy jeżdżę do Saloniku (mały klubik we Wrocku) i gram w większej grupie. Mam też na swoim koncie wiele turniejów i innych zorganizowanych rozgrywek. To naprawdę wybitna gra.
  3. Race for the Galaxy - zacznę od tego, że nastukałem już w tą grą jakieś 700 partii na BGA i gram dalej. Dlaczego? Gra podoba mi się z kilku powodów. Po pierwsze - primo: jest taktyczna i można wygrać na wiele sposobów, po drugie - primo: jest szybka (15-20 min), po trzecie - primo-ultimo: wykorzystanie kart na kilka sposobów.
  4. San Juan - cóż mogę napisać. To połączenie Puerto i RftG (połączenie idealne). Zacząłem w nią grać jak pojawiła się aplikacja na Androida. Okazała się super zamiennikiem Puerto Rico w sytuacjach kiedy ma się pod ręką telefon, a nie ma Puerto. Polubiłem San Juan do tego stopnia, że kupiłem sobie wersję planszową. A w wersje na Androida jestem na szczycie rankingu ;)
  5. Splendor - to gra, która ma w sobie coś, co koniecznie karze zagrać kolejną partię po skończeniu poprzedniej. To w zasadzie gra dla każdego. Najczęściej gram w nią z żonką i córką. Sama gra ma piękna grafiki na kartach i ciężkie żetony symbolizujące kamienie szlachetne, które dodają jej "Splendoru".
  6. Osadnicy: Narodziny Imperium - to kolejna gra Portalu w mojej kolekcji, która wzbudziła we mnie zachwyt. Wygląda pięknie i ma genialną mechanikę, wykorzystywania kart na kilka sposobów. Gra działa super w każdym składzie osobowym.
  7. Książęta Florencji - to dość świeży nabytek. Gra ma kilka ciekawych mechanizmów, które sprawiają, że można wygrać na kilka sposobów. To gra licytacyjna, a ostatnio mamy parcie na takie. I moja żonka lubi w nią grać.
  8. GOA - też jest świeża w kolekcji,co nie przeszkadza jej wpychać się często na stół. Przyprawy, wyprawy, handel, kolonizowanie i genialnie przemyślana mechanika licytacji. To na pewno jej główne atuty. A na dodatek gra jest bardzo ładnie wydana. 
  9. Robinson Crusoe - to najtrudniejsza gra w jaką kiedykolwiek grałem. To gra, która potrafi zaleźć za skórę. Nienawidzę tej gry i uwielbiam za razem. Człowiek trzyma ją na półce w ciepłym domku, zapewnia wszelkie wygody, a ona tylko zabija i zabija. 
  10. Zamki Burgundii - nadal jestem pod wrażeniem gry Felda. Idealnie działająca mechanika i wiele wyborów, które odpowiedni zaplanowane popchną nas do zwycięstwa. Nawet dokupiłem dodatek z nowymi planszami.

ps. Pragnę dodać, że aktualnie pracuję zawodowo 8 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu. Jestem mężem oraz ojcem i staram się wywiązywać ze swoich obowiązków jak najlepiej potrafię. 
Chciałbym z tego miejsca zdementować pogłoski, że niby nic innego nie robię, tylko gram w planszówki i wypisuje głupoty na blogach. 

3 komentarze:

  1. hyhy, co do ostatniego zdania, to należy pamiętać spiżową (i nieco sparafrazowaną) sentencję, iż prawdziwe są tylko pogłoski zdementowane :) (w oryginale chyba było: "Nie wierzę pogłoskom nie zdementowanym")

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Naprawdę dobry artykuł. Mam tylko jedną uwagę. Wydaje mi się, że można zagrywać karty akcji w momencie kiedy odkrywamy karty przeciwności (co kłóci się z jedną stroną, którą Pan podał). Chodzi o kartę z frakcji Ducha, która anuluje kartę spotkań zaraz po jej odkryciu (karta nr 50 z podstawki).

    Czy zna Pan jeszcze jakieś fanowskie scenariusze, które nie wymagają używania innych kart poza tymi z podstawki i z pierwszych dodatków?

    OdpowiedzUsuń
  3. Marek Wysocki7 maja 2015 11:49

    Czas na zakupy - pojawiła się w sklepach II edycja San Juan (angielska). Ja już jestem po kilku partiach - klasyka gatunku.

    OdpowiedzUsuń